niedziela, 16 października 2011

kiszenie kapusty

Witam po kilku dniach przerwy. Oj działo się.....działo!  Przyszedł na Świat wnusio!
Jesiennych prac ciągle dużo, tym bardziej, że te nocne przymrozki.
Trzeba wszystko sprzątać. A jeszcze trochę przygotować przetworów z tego co się da, aby nie zmarnować tego co Matka Ziemia  dała.

Ostatnio kisiłam kapustę (jak co roku) bo ta ze sklepu - szkoda gadac. Kwaśna jakaś, chyba octowanaa, albo jeszcze jakimiś innościami ulepszana, że nawet na bigosik się nie nadaje a co dopiero na surowkę.
Nie wiem jak Wy - ja tak tradycyjnie.  Poszatkowana kapusta razem z głąbami, starta marchew, kilka listków laurowych, sól kamienna. Mieszam w duzej misce i zostawiam na kilka godzin(noc), zmięknie. Nakładam w kamienne garnki, słoiki, warstwami, dobrze  ubijam, nadmiar wody odlewam. Zakrywam, zostawiam w kuchni około tygodnia, aby zakisła i wynoszę do chłodu (piwnicy). Po kolejnym tygodniu już można jeść nawet samą, bo....taka smaczna. Ale można z dodatkami: marchew, jabłko, natka pietruszki, cebulka, oliwa, śmietana, czy odrobina majonezu.
Niektórzy żywieniowcy zalecają garść kapusty kiszonej albo sok z niej przed śniadaniem na przeczyszczenie przewodu pokarmowego. Smacznego!





Brak komentarzy: